Na samym początku popełnię rzecz karygodną z perspektywy twórcy internetowego: odeślę Was do artykuły innego autora. Marcin Zwierzchowski, znany facebookowo jako Kulturalny Człowiek, napisał bowiem ciekawy dla Lubimyczytać.pl ciekawy tekst o tym, jak to do dyskusji fantastyczno-naukowych nie zaprasza się autorów literatury science-fiction, a Lem postrzegany jest jako koniec i początek całego gatunku. Czemuż jednak przywołuję to w tym miejscu? Gdyż Podarować niebo Romualda Pawlaka to właśnie fantastyka zbliżona pod wieloma względami do tej lemowskiej.
Tag: science-fiction Strona 8 z 16
W swoich wpisach motywy tropiących trzymałem się jak dotąd tematów, które może i czasem zahaczały o fantastykę, ale były głęboko historycznie w literaturze osadzone. Nadeszła jednak pora na chronologiczny skok w czasy nam bliższe i na rozkminę spokrewnioną bardzo blisko z i ograniczoną niemal wyłącznie do fantastyki naukowej. Motyw podróży w czasie początki swe ma co prawda w wieku osiemnastym, lecz rozmachu nabrał prawdziwie w poprzednim stuleciu. Dość jednak wstępów i paplania – pora na sedno.
Posłużę się frazesem wyświechtanym na potrzeby wstępów do wpisów na blogu niniejszym, ale: łaska czytelniczych wyborów na pstrym koniu jeździ. Hyperion Dana Simmonsa to według mnie jedna z najlepszych powieści science-fiction. Wydawać by się mogło, że taki zachwyt powinien gwarantować natychmiastowe sięgnięcie po kontynuację. Cóż… Zabranie się na Upadek Hyperiona zajęło mi jedyne jedenaście lat. Sprawdźmy, co wyszło z tego czekania.
Przy dobieraniu pisaniem parających się rozmówców kieruję się niemądrą zasadą: wybieram wyłącznie osoby, który twórczość lepiej lub gorzej poznałem. Robert M. Wegner był na mym celowniku od dawna, ale w jego przypadku reguła została wyegzekwowana w maksymalnym wymiarze. Mówiąc zaś prosto: chciałem z twórcą Meekhanu rozmawiać dopiero po przeczytaniu całości cyklu. Zacząłem w styczniu 2017 roku, skończyłem w lutym roku obecnego, pora więc przyszła na wywiad.
Mógłbym zacząć niniejszy wpis od przedstawienia autora książki, ale mogę wygodnie skorzystać z własnej pracy i skierować Was do wywiadu z Bartkiem Biedrzyckim. Możecie sobie nawet, w ramach przygotowania do lektury, przypomnieć recenzję Kołysanki stop. Jednak na chwilę obecną kluczowe jest to, że w zeszłym roku Wydawnictwo IX wydało Zimne światło gwiazd, które to niedawno wpadło w me ręce, a teraz Wam przedstawione zostanie.