"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Tag: wit szostak

Trzeba przełamywać siebie, czyli wywiad z Witem Szostakiem (część 2)

Okrężnie wpis zaczynając, przyznam się do trudności z pisaniem wstępów do drugich części wywiadów. Rozmówca przedstawiony, zachęty rozrzucone, więc co pisać teraz? Pozostaje jedynie zapodać kilka spoilerów oraz uciekanie się do meta-zabiegów niczym ten właśnie. W wywiadu ciągu dalszym rozmawiamy więc między innymi o Myśliwskim, fantastyce oraz czytelnictwie. Bon appétit!

Zmierzch i maski, czyli „Zagroda zębów” Wita Szostaka

W moich rozmowach publikowanych na tym blogu, w tutejszych wpisach oraz w licznych dyskusjach blogowych regularnie wraca temat kondycji rodzimego rynku książkowego. Konstatacje rzadko są optymistyczne, a i nikt nie zaprzecza, że ambitne wydawnictwa nie mają łatwo. Biorąc pod uwagę te czynniki, jeszcze bardziej cieszę się, że Wit Szostak za sprawą Powergraphu mógł na spokojnie tworzyć i powstać mogła Zagroda zębów. Jest to bowiem niełatwy w odbiorze literacki eksperyment, który tak mnie zbałamucił, że aż dwa artykuły akademickie przeczytałem nim zainspirowany.

Zagroda zębów

Wypowiadając Odysa, czyli wywiad z Witem Szostakiem (część 1)

Wit Szostak to miłośnik Tolkiena, który jednak od fantastyki stroni, a do tego doktor filozofii grający na skrzypcach, gęślach i dudach. Jest to też zdobywca Nagrody im. Janusza A. ZajdlaNagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego oraz nominat do  Nagrody Literackiej Nike i Paszportu Polityki. Przeczytawszy przedpremierowo Zagrodę zębów nie mogłem sobie odmówić próby porozmawiania. Próba udaną się okazała, a jej przeciekawe (zgodnie z mą jakże skromną opinią) rezultaty widzicie poniżej.

szostak0

Zagubiony w labiryncie bez śmiechu, czyli „Sto dni bez słońca” Wita Szostaka

Campus novel, zwana po polsku powieścią kampusową lub też uniwersytecką, nie przyjęła się na nadwiślańskim gruncie. Jako jednostronny uczestnik życia akademickiego nie mam wystarczającego wglądu w uniwersyteckie żywoty, by z odpowiednim zapleczem rozważać, dlaczego w Anglii i USA tworzy się takie powieści, a u nas nie. Potencjalnych powodów jest wiele, ale nie ma co się nadmiernie znęcać we wstępie. Choć trzeba przyznać, że każdy student zaobserwował zapewne niejedną sytuację czy też personę zasługującą na książkowe uwiecznienie – część materiału nadawałaby się na komedię, a część na horror. Z pewną ciekawością podchodziłem więc do kampusowego rodzynka, czyli Sto dni bez słońca Wita Szostaka.

sto dni bez słońca

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén