"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Neapolitańskie nawiasy, czyli „Za otrzymane łaski” Valerii Parrelli

Prawo serii to zjawisko badane przez naukę od pewnego czasu, lecz pomimo braku formalnego potwierdzenia jest to fenomen ciekawy. Nie będę silił się tu na skrótowe mądrzenie się, a przyznam od razu, że wspomniałem o rzeczonej osobliwości, by wskazać na stworzoną przeze mnie miniserię pauzową. Po Wyznaniu Domenico Starnone sięgnąłem bowiem po Za otrzymane łaski Valerii Parrelli. Wrażenia z lektury czterech zawartych w nim opowiadań przedstawiam zaś poniżej.

za otrzymane łaski okładka

Valeria Parrella zaczęła swą karierę pisarską z wysokiego C: w 2003 roku za zbiór opowiadań zatytułowany Mosca più balena otrzymała nagrodę Premio Campiello za najlepszy debiut. Natomiast wydany dwa lata później zbiór Za otrzymane łaski znalazł się na krótkiej liście nominowanych do najbardziej prestiżowej nagrody literackiej we Włoszech, Premio Strega. Cztery zawarte w nim teksty skupiają się na Neapolu i jego mieszkańcach z różnych warstw społecznych. Stolica Kampanii jawi się tu jako miejsce pełne chaotycznej energii, konfliktów i różnych życiowych ścieżek.

Wiarygodnie napisane postaci to cecha prozy Valerii Parrelli, która pierwsza przychodzi na myśl, gdy wraca się do Za otrzymane łaski. Od kosmetyczki Anny, która musi sobie poradzić ze stratą męża, drobnego dealera, po kierowniczo aktywną w świecie sztuki Marina, która szuka emocjonalnego pocieszenia i odżywa dzięki kochankowi – włoska pisarka oddaje głos swoim protagonistką i protagoniście, dając czytelnikowi okazję poznać ich w (przeważnie) trudnych dla nich chwilach. W swoim pisaniu stroni ona też od ekspozycji i zdecydowanie preferuje portretowanie poprzez dialog i akcję. Informacje są zdradzane niejako mimochodem, a odbiorcy pozostaje skleić z nich zaplanowany przez autorkę obraz. Czasem w typowy dla literatury sposób Parrella wybiera momenty liminalne, okresy przejściowe, ale obraz innych uwypukla poprzez umieszczenie w i podkreślenie powtarzalnej ich codzienności.

neapol

Wygląda znajomo, czyż nie? / Źródło: Théo Roland, unsplash.com

Nie można też nie wspomnieć o tym, że Za otrzymane łaski kobietami stoi. To właśnie one muszą sobie poradzić z godzeniem różnych ról: matki, żony, kochanki czy też pracowniczki. Nie zawsze są spychane na społeczny margines (Marina ma całkiem niezłą pozycję w neapolitańskim światku artystycznym i ogólnie finansowo zdaje jej się powodzić całkiem nieźle), ale ciężar na ich barkach zdaje się być znaczny. Parrella pozwala im jednak pokazać swoją siłę, nie oszczędzając jednocześnie słabostek i błędów. Choć przyznać też trzeba, że w opowiadaniach mężczyźni są niejako spychani poza fabularny margines albo też ważny jest ich brak. Anna musi sobie radzić bez umierającego męża, Marina rozmyśla głównie o kochanku, lecz widuje się z nim rzadko i odwołane spotkanie najintensywniej wpływa na jej samopoczucie –  małżonek pojawia się mimochodem i roli znaczącej nie odgrywa. Ciekawym odstępstwem jest tu Siddhartha, w którym to główny bohater nie do końca wpisuje się w obraz typowego mężczyzny – pragnie spełniać się artystycznie, grając na gitarze (stereotypowo zaś instrument powinien mu służyć w celach towarzyskich) i w związku tym dba o swoje paznokcie.

Nieco dwuznaczną rolę odgrywa w prozie Za otrzymane łaski sam Neapol. Z jednej strony jest obecny często i w licznych nawiązaniach: wspominane są konkretne dzielnice, miejsca, trasy autobusowe i tak dalej. Czytelnik może dowiedzieć się, „gdzie jest lepiej chodzić z nożem”, gdzie jest pięknie i tak dalej. Z drugiej jednak strony momentami można odnieść wrażenie, że miasto stanowi dekorację bez większego wpływu na bohaterów. Innymi słowy: gdyby zastąpić te dekoracje detalami z innego miasta, różnica nie byłaby odczuwalna. Możliwe, że jest to kwestia formy i w krótkich z natury opowiadaniach trudno odczuć ten wpływ lub też autor wpisu niniejszego zbyt słabo się we włoskich klimatach orientuje, by docenić kreowaną atmosferę. Wartym zauważenie zbiegiem okoliczności jest zaś to, że najsłabiej w zbiorze wypada Siddhartha, czyli jedyne opowiadanie z mężczyzną w roli głównej. Poruszają fragmenty o trudnym dzieciństwie protagonisty, lecz w warstwie teraźniejszej brakuje wyrazistości czy też puenty. Na przeciwnym biegunie tego aspektu jest Przyjaciel na niby, które to beznamiętnie zrelacjonowanym finałem uderza mocno w trzewia.

Za otrzymane łaski to bardzo solidny zbiór z jednym nieco słabszym opowiadaniem. Co prawda nad wspominaną wszędzie neapolitańskością zdecydowanie przeważają świetnie wykreowane postaci, ale proza na tym zdecydowanie nie traci. Może to też być kwestia subiektywnych braków Pożeracza. Na koniec zaś brawa dla Kararzyny Skórskiej za tłumaczenie, które bardzo dobrze się czytało.


Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję

pauza logo

Za otrzymane łaski wybrzmiało też tu:

W ten sposób się dowiedziałam, że to tylko kwestia miejsca: trzeba było zadecydować, gdzie umrze. Mario nie miał rodziny, poza żoną, którą zostawił dla mnie dwa miesiące po ślubie, zresztą teraz nie było wiadomo, gdzie tamta kobieta się podziewała. Zaangażowałam Capisantego, ktoś coś podpisał i Mario wrócił do własnego łóżka, w którym, jak zgodnie stwierdzono, powinien umrzeć.

Poprzedni

Za kulisy i pod podszewkę, czyli „Kraj niespokojnego poranka” Romana Husarskiego

Następne

Alternatywny (quasi-)noir, „Nawiedzony tramwaj numer 15” P. Djèlí Clarka

2 komentarze

  1. Czuję się szczerze zaciekawiony, szczególnie, że o Neapolu chętnie pisze Elena Ferrante. Kusi ogromnie, by wizję tego miasta wysnutą przez Valerię Parrelli porównać z tą, jaką raczy nas tajemnicza pani (?) Ferrante.

    • pozeracz

      Szczerze przyznam, że maszyna marketingowa rozkręcona wokół Ferrante i tajemnicy jej tożsamości odstręcza mnie. Poczekam jeszcze kilka lat i wtedy poczytam 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén