Pożeraczowy wpis podsumowujący jest świętem ruchomym – rok temu pojawił się tuż przed świętami, a lat temu dwa zaraz po. Tym razem nauczycielski strajk w potomka szkole i świąteczne zamieszanie sprawiły, że opcja zeszłoroczna okazała się niemożliwą. Teraz w dodatku czas ten okołoświąteczny jest i czasem urlopowym, pierwszy raz od czterech lat, co paradoksalnie oznacza mniej czasu na czytanie i o czytaniu pisanie. Jednak z poświęceniem w (nie)wielkim udało mi się wpis niniejszy przygotować, a o (nie)postanowienia walczę.
We wcześniejszych podsumowaniach każdy rok dostawał jakiś kryptonim skrótowy. Zeszły określiłem rokiem Nadal, a ten podobnie i modnie mógłbym nazwać rokiem Zrównoważonego rozwoju. Nieco spadła moja aktywność pod kątem promowania współblogujących, ale były wywiady i było polecanie. Teraz zaś będę starał się raz w tygodniu wskazać Wam jakiś ciekawy wpis do przeczytania, a za sprawą mojego cyklu odwiedzin będzie to najczęściej coś sprzed tygodnia lub dwóch. Wywiadów było liczbowo chyba nieco mniej, ale za to nadal staram się poszerzać zakres rozmówców i namawiać nie tylko pisarki oraz pisarzy, ale też osoby na inne sposoby z wydawniczym światkiem związane. No i była perełka w postaci wywiadu z Jennifer Croft. Kilka rozmów nie wypaliło, ale pomysłów i potencjałów nie brakuje. Coś tam nawet w trakcie jest. Powolutku rośnie też liczba osób pożeraczowe podwoje przekraczająca.
Czytelniczo znów był to znów rok stabilnej jakości i w sumie ilości także. Na Goodreads możecie sobie zobaczyć podsumowanie statystyczne, ale tam nie wszystko ujęte być może ze względu na tajność/poufność, a w dodatku w tym roku komiksów nie czytałem (co też chciałbym zmienić). Ale to w zasadzie nie martwi mnie znacznie, bo wynika bezpośrednio ze znacznego skrócenia czasu dojazdu do pracy. Czysto zaś literacko był to rok bez znacznych rozczarowań, ale i bez obezwładniającego zachwytu. Ciężko tak zebrać wrażenia z roku całego, ale największe wrażenie zrobiła chyba Kobieta z wydm Kōbō Abe. Mocne wrażenie wywarły też Kwiaty dla Algernona, Psy ras drobnych i Tirza. Ale szczegółowe wyróżnienia, choć niekoniecznie poważne, za momencik. Jeśli zaś chodzi o rozczarowania, to rozminąłem się z Detroit Charliego LeDuffa, Historią przemocy Éduarda Louisa i Kameleonem Rafała Kosika. Lecz podobnie jak rok temu: żadnej z nich nie nazwałbym książką słabą.
Ale, ale… Rok 2018 zapamiętany przeze mnie i może nie tylko będzie też jako rok Pożeraczowego wyjścia z cienia. A w zasadzie nie tylko z cienia co z Poznania. Cieleśnie zjawiałem się bowiem jak dotąd tylko na Pyrkonie (w tym roku też na pewno będę), ale w roku mijającym nawiedziłem też Big Book Festival. Zaproszenie przyjąłem z przyjemnością i bardzo ciekawej debacie udział wziąłem. Wrażenia spisałem we wpisie, ale tu dodam jeszcze, że bardzo miło było poznać choćby cząstkę z Was i poprzebywać z Wami nie tylko festiwalowo. Cieszy mnie też, że debata współpracowo-recenzencko-krytyczna toczy się dalej, co pokazała między innymi Literacka Stolica. Któż wie co przyniesie rok 2019? Może tym razem nawet ktoś mnie rozpozna.
█║▌│ █│║▌ ║││█║▌ │║║█║ │║║█║
ORDER OBIECUJĄCEGO otwarcia
Psy ras drobnych
Olga Hund
W podsumowaniu recenzji powieści Olgi Hund napisałem nie tylko, że będę czekał na kolejną jej powieść, ale i wypatrywał nagród dla debiutu. Po ponad trzech miesiącach zdanie swe podtrzymuję. Psy ras drobnych to świetny dowód na to, że: (1) warto dawać szansę debiutant(k)om; (2) oszczędność w słowach może oznaczać nadmiar uczuć; (3) codzienność może być otchłanią. Oby w korporacji ha!art i innych wydawnictwach przydarzało się więcej takich startów. Ja zaś osobną kategorię tworzę, bo początki takie podwójnie chwalić warto.
MEDAL Kunsztownego KUSICIELA
Wydawnictwo Vesper
Pożeracz po wielokroć w miejscach wielu i przy okazji niejednej zwierzał się ze swego niedopasowania do książkowej grozy. Co prawda pisałem pracę licencjacką o opowiadaniach Ambrose’a Bierce’a, a Edgara Allana Poe pasjami uwielbiam, ale od powieści się raczej odbijałem. Przez to po powieściową grozę sięgam baaardzo rzadko. Jednak wydawnictwo Vesper skutecznie me przyzwyczajenia przełamuje swą ofertą. Upiorna opowieść Petera Strauba okazała się być jedną z najlepszych powieści czytanych w tym roku, a Dracula Brama Stokera to dzieło, które nie tylko oparło się upływowi czasu, ale z czasem zyskało. No i do tego ekipa z podpoznańskiego Czerwonaka dba starannie o jakość wydań.
Strzały z szalonych lat 60-tych
Daniel Keyes Kwiaty dla Algernona
Kōbō Abe Kobieta z wydm
Gdybym nieco naciągnął fakty, mógłbym nazwać tę kategorię „w końcu przeczytanymi”, ale o ile ostrzyłem sobie zęby na prozę Kōbō Abe, ale czyniłem to bez konkretów. Jednak Kwiaty dla Algernona było na moim celowniku od dawien dawna z powodów wielu. Poza nieco arbitralnie wybraną kategorią dekady publikacji obie powieści łączy też ładunek emocjonalny. Owszem, są to emocje bardzo różne, ale intensywne zdecydowanie. Daniel Keyes wpędzi Was w smutek i zamyślenie, a Kobieta z wydm popchnie Was na krawędź obłędu. W dodatku obie czytałem po angielsku, co z kolei cieszy mnie na poziomie czysto osobistym.
iskierka nadziei
Wydawnictwo Pauza
Anita Musioł
Pod koniec 2017 roku opublikowałem na blogu wywiad z Anitą Musioł, która zaczynała drogę ze spełnionym marzeniem, własnym wydawnictwem. Ja zacząłem rozmowę od nieco zdziwionego pytania o taki właśnie wybór zawodowy, gdyż w aktualnych warunkach czytelniczo-rynkowych zakładanie wydawnictwa skupionego na ambitnej prozie zagranicznej zdawać się mogło, eufemistycznie rzecz ujmując, ekstrawagancją. Bardzo się cieszę, że miniony rok pokazał mi i wielu innym, że można. I to z dużym powodzeniem. Dla mnie Pierwszy bandzior był chyba najbardziej pozytywnie szaloną powieścią roku (a i do myślenia dającą), a taka Historia przemocy powraca w wielu rocznych podsumowaniach. Pauza to swoisty fenomen, a patrząc na plany wydawnicze, nie zapowiada by miało to się zmienić.
ANTYLAUR PRZEDWIECZNEGO ZŁA
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Na tematy polityczne na blogu rzadko wypowiadam się w sposób bezpośredni. Jednak zgadzam się z tekstem pewnego świetnego kawałka: „Yes it’s fucking political / Everything’s political”, a polityka czasem przemyka się w tle i mych poglądów się nie wyrzekam. Dlatego też pozwalam sobie na drobny żarcik okładkowy, który co prawda z ministrem Glińskim nie ma tak wiele wspólnego, ale w pewien trend się wpisuje. Co prawda kultura zawsze była polem bitwy pomiędzy różnymi opcjami światopoglądowymi, ale chyba jeszcze nigdy w Polsce postpeerelowskiej nie była tak prymitywnie wykorzystywana przez władzę. Poprzednikom na tym polu można było raczej zarzucać zaniedbania, a nie nadużycia. „Zasługi” ministra wymieniać można by było długo, ale mą czarę goryczy przelało stworzenie dziwnego tworu w postaci Napisu przy jednoczesnym niedofinansowaniu Zeszytów Literackich.
█║▌│ █│║▌ ║││█║▌ │║║█║ │║║█║
Na sam koniec przyznam zaś, że polubiłem pisanie tych podsumowań. W tym roku z przyczyn urlopowo-rodzinnych ciężko było wygospodarować czas (akapit ten piszę o 4 nad ranem), ale udało się na szczęście. Nie będę się tu bawił w żadne przewidywania ni proroctwa, a miast tego zadeklaruję tak: będę po prostu robił swoje. No i obowiązkową wiązkę pytań do Was mam. Jak podsumowujecie swój rok czytelniczy? Jakie były Wasze zachwyty i rozczarowania? Planujecie coś na rok nadchodzący?
Nietolerancja i zabobon zawsze były własnością głupich między pospólstwem i nigdy, jak mniemam, z gruntu wykorzenione nie będą, bo równie wieczne są jak sama głupota. Tam, gdzie dziś piętrzą się góry, będą kiedyś morza, tam, gdzie dziś wełnią się morza, będą kiedyś pustynie. A głupota pozostanie głupotą.
[Andrzej Sapkowski, Krew Elfów]
Sylwka
Ach te dojazdy do pracy. 😉 Powoli stają się wyznacznikiem ilości przeczytanych lektur. 😉
Na pytania Twe odpowiadając 😛
1. Czytelniczo rok lepszy niż poprzedni 😉
2. Rozczarowań garść wśród, których największe skierowane w kierunku pani Jesmin i „Kamiennego nieba”
Zachwytów całe mnóstwo od „Ósmego życia” przez „Czterdzieści i cztery” po „Przedksiężycowych”.
3. Planów nie poczyniam. 😉
Szczęśliwego i zaczytanego! 🙂
pozeracz
Dziękuję pięknie za odpowiedź. Dopytam jeszcze w temacie Jemisin – czy rozczarowanie wynikało z porównania z pozytywnymi wrażeniami z dwóch pierwszych tomów, czy może z marnej jakości ogólnie?
M. S.
To był chyba mój najlepszy rok w historii, pod względem jakościowym czytanych książek. W 2016 Goodreads pokazuje, że oceniłem 5 książek na 5 gwiazdek. W 2017 raptem jedną więcej, czyli 6. W 2018 liczba ta dobiła do aż 15! (może odejmując dwie pozycje, bo odświeżałem w tym roku “Władcę pierścieni”, więc mam ocenione 3 tomy oddzielnie). Tak czy inaczej, ten rok zamykam z przytupem, bo na samym początku nic nie wskazywało na tak urodzajne miesiące.
Nie będę tutaj rozpisywał się o każdej z tych książek, ale o kilku wspomnieć muszę. Będzie to takie top 6.
Ukończyłem niedawno “Draculę” Stokera i klasfikują go jako jedno z objawień tego roku. Wyśmienita uczta literacka (pięknie przetłumaczona!), trzyma w napięciu i skłania do naprawdę wielopoziomowych interpretacji – Dracula, jako nietzscheański nadczłowiek; “Dracula”, jako początek modernistycznych eksperymentów z narratorem; “Dracula”, jako obyczajowa kontra względem zastanej moralności. Dodatkowo, trzeba przyznać, że wydawnictwo Vesper robi kapitalną robotę (“Upiorną opowieść” też konsumowałem ze smakiem).
“Immoralista”, Andre Gide – nastawiałem się na niestrawną ramotkę, a znalazłem perłę. To kolejna wielopoziomowa historia, w której nie ma zbędnego zdania. Cudnie Gide próbuje rozprawiać się ze standardami kulturowymi przełomu wieków. Czy jego bohaterom się to udaje, czy nie, można dyskutować i o to w tym chodzi!
“Alfabetyczność”, Henryka Berezy – zbiór esejów i recenzji jednego z najważniejszych polskich krytyków literackich. To odpowiedź na pytania, jak można w ciekawy sposób pisać o literaturze, analitycznie i erudycyjnie. Mamy tutaj teksty o uwagach natury ogólnej, ale również omówienia Jocea, Camusa, Sartra czy innych tuzów literatury światowej. Swoją drogą ciekawa była niechęć Berezy do Kapuścińskiego i Lema!
“Urobieni”, Marka Szymaniaka – zbiór reportaży polskim rynku pracy i dramatach ludzi pracujących na śmieciówkach. Mocna rzecz.
“Ślepe stado”, Johna Brunnera – w dobie kryzysu klimatycznego dobrze sięgnąć po powieść, która ostrzegała przed częścią zmian już w 1972 roku, a do tego robiła to w sposób artystycznie twórczy, biorąc co nieco od Dos Passoa.
“Jaskinia filozofów”, Jose Carlosa Samozy – postmodernistyczny eksperyment, który czyta się z zapartym tchem – w moim przypadku ciekawsze dla mnie byłby przypisy niż “główna” oś fabularna!. Co ważniejsze jednak, to nie tylko ponowoczesna wariacja, ale płodna artystycznie próba rozprawienia się z pewnym filozoficznym założeniem.
Ten rok był udany i liczę, że kolejny będzie podobny albo i lepszy.
Poniżej całe zestawienie za 2018 rok.
https://www.goodreads.com/review/list/16204414-maciej-sz?read_at=2018
pozeracz
Bardzo ciekawa szóstka – zwłaszcza ze względu na to, że czytałem tylko „Draculę”. I zgadzam się w pełni z wrażeniami. Mogę w sekrecie przyznać, że „Jaskinię filozofów” – także po Twoim poleceniu – wpisałem sobie na listę (nie)postanowień, która to na blogu znajdzie się jutro. I cała reszta mnie intryguje, ale w pierwszej kolejności chyba Bereza. Brunner także, gdyż podobali mi się „Wszyscy na Zanzibarze”.
M. S.
Chciałem pójść za ciosem i po „Ślepym stadzie” sięgnąć po „Wszystkich na Zanzibarze”, ale odbiłem się. Wina spoczywa w 100% na mnie. Mam świadomość, że „Wszyscy…” będą bardzo dobrą powieścią, ale doświadczyłem po prostu „przegrzania” spowodowanego metodą literacką Brunnera. Łaknąłem zdecydowanie bardziej klasycznej narracji. Ciężko, przynajmniej mi, było czytać dwie powieści tak mocno rozczłonkowane i skaczące po postaciach, mediach, stylach.
pozeracz
Rozumiem. I w sumie sam nie dopatrywałbym się tu niczyjej winy. Czasem trzeba odmiany, odpoczynku. Ja z kolei do Brunnera wrócić chcę.
awita
O! Ktoś odkrył „Jaskinię filozofów”! Genialna powieść, mnie również historia alternatywna zawarta w przypisach była bardziej interesująca 🙂
pozeracz
Patrz komentarz wyżej 😉 Twój pozytywny głos też się do tego przyczynił.
awita
Bardzo ciekawe (również od strony formalnej) jest Twoje zestawienie. Znam tylko „Kobietę z wydm”, przeczytałam ją wiele lat temu. Super, że wspomniałeś o nowym wydawnictwie Pauza. Mam nadzieję, że wkrótce przeczytam którąś z wydanych tam książek.
pozeracz
Polecam bardzo mocno. W dodatku bezczelnie doradzę przeczytanie recenzji powieści Pauzy na moim blogu, gdyż są tu wszystkie 😉 A niedługo będzie następna.
Ambrose
Cieszę się, że „Kobieta z wydm” przypadła Ci do gustu i jednocześnie polecam kontynuowanie znajomości z prozą Kōbō Abe. Mnie w tym roku udało się przeczytać „The Ruined Map”i przyznaję, że jest to lektura równie dobra, co „Kobieta z wydm”.
pozeracz
Będę kontynuował, na pewno. Zresztą mam zamiar rozwijać znajomość literatury japońskiej, tak ogólnie.
Ambrose
O, to będę śledzić to rozwijanie z ogromnym zainteresowaniem, bo wg mnie to naprawdę literacko ciekawa kraina.
pozeracz
Nie tylko literacko zresztą. Tak z ciekawości – masz plany wycieczkowe tam właśnie nakierowane? 😉
Super Portal
Ziemkiewicz był dla mnie tegorocznym zdecydowanym faworytem, bez zagrożenia na pierwszym miejscu. Top dwa (jak dla mnie) też znajduje się na twojej liście, a mianowicie niepozorny dracula bardzo przypadł mi do gustu. Jak widzę, mamy bardzo podobny. Pozdrawiam.
pozeracz
Na pierwszym miejscu pod jakim względem? Ja po Ziemkiewicza nie mam zamiaru sięgać w jego politycznych zapędach. Może kiedyś jeszcze wrócę do jego dawnego SF, ale by było jasne: okładka znalazła się tu ze względów satyrycznych.
Gandalf
Kilka naprawdę wyjątkowych pozycji i dużo interesującej treści na blogu – mimo niewielkiej ilości czasu. Wracamy do Ciebie z przyjemnością, więc pozostaje nam tylko życzyć, aby w 2019 roku pojawiło się jeszcze więcej premier, które zasłużą sobie na wspomnienie w grudniu oraz aby wskazówki zegara płynęły nieco wolniej, dając więcej czasu na czytanie. 🙂
pozeracz
Dziękuję pięknie za miłe słowa 🙂 Ja mam zaś nadzieję, że moje teksty będą nadal cieszyły się takim uznaniem. A może i większym, ale ciiii… Licho nie śpi.