Qbuś pożera książki

"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Ważkość marginesu i pamięć przedmiotów, czyli „The Empress of Salt and Fortune” Nghi Vo

Po raz kolejny dałem się zmanipulować psychologicznie. Rozdające za darmo ebooki wydawnictwo Tor zaskarbiło sobie mą wdzięczność niczym krisznowcy rozdający niegdyś kwiaty na lotniskach. Nie tak dawno temu pobrałem nieodpłatnie nowelę When the Tiger Came Down the Mountain, nie zwracając zbytnio uwagi, że to druga część cyklu. Gdy więc przyszło do poszukiwania kolejnej lektury na Kundelka i prawda ta się objawiła, szybko zdecydowałem się na zakup The Empress of Salt and Fortune. Może to i prozaicznie zabrzmi, ale nie pieniędzy wydania nie żałuję ni trochę.

empress of salt and fortune

Planszowe imperium, czyli „Gracz” Iaina M. Banksa

Bywam czytelnikiem paradoksalnym. Z jednej strony trudno mi było ograniczać przyjmowanie czy też dobieranie egzemplarzy do recenzji, ale z drugiej nie mam problemu z dawkowaniem sobie kolejnych tomów przeróżnych serii. I nie chodzi tu tylko o wstrzymywanie się z zakupem, czego przykładem może być właśnie Gracz Iaina M. Banksa. Wspomnij Phlebasa czytałem około półtora roku temu, a kolejny tom Kultury nabyłem dość szybko po lekturze poprzedniego. Dość jednak autorefleksji, pora na literaturę.

player of games cover gracz

Nietypowo i niespiesznie, czyli „Zaginiony horyzont” Jamesa Hiltona

We wstępach do swych wpisów wspominałem już nie raz i nie dwa, że czasem dobór lektur dziwnymi kwestiami jest powodowany. Lat temu kilka w antykwariacie uwagę mą przyciągnęło nietypowa, srebrna obwoluta książki I nastał wiek błogi Jiřiego Marka. Wrażenia po lekturze pozytywne były, więc nieco później nabyłem także Zaginiony horyzont James Hiltona z tej samej serii (nieistniejącego już) wydawnictwa Śląsk. Czy i tym razem Pożeracz był ukontentowany po pożarciu? Sprawdźcie poniżej.

zaginiony horyzont okładka

Irlandzka różnorodność, czyli „Niepoprawna mnogość” pod redakcją Lucy Caldwell

Współczesna literatura irlandzka niezbyt często trafia nad Wisłę. Jest Sally Rooney i John Banville, wspomnieć można Kevina Barry’ego, ale poza tym szukać trzeba raczej gdzieś na marginesach. Zresztą tego ostatniego kojarzę głównie za sprawą Pauzy i to właśnie w recenzji jego powieści zwierzałem się ze słabości do tego kraju. Tym bardziej cieszę się, że wydawnictwo Anity Musioł dało polskim czytelnikom szansę zapoznać się ze zbiorem opowiadań Niepoprawna mnogość, który to pozwala zajrzeć pod (nie tylko) literacką podszewkę Zielonej Wyspy.

niepoprawna mnogość

Łowienie ryb z libertynem, czyli książki sfabrykowane

Czasem opłaca się słuchać niepoważnie lekkostrawnych podcastów. Pewien z nich, noszący nazwę Triforce Podcast, zainspirował mnie do napisania tego wpisu. Nie będę ukrywał, że to z jednego z nowszych odcinków dowiedziałem się o książkach, o których tu napiszę. Przypadki te są jednak na tyle ciekawe, że postanowiłem je Wam przybliżyć w języku polskim i po swojemu (czyli z uwzględnieniem dodatkowych kwerend sieciowych). Kiedyś pisałem o książkach istniejących tylko w innych książkach, a dziś pora na książki sfabrykowane.

Strona 42 z 147

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén