Ponad sześć lat temu stwierdziłem, że nie będę kopał się z koniem i szukał wtedy niemal niedostępnego lub horrendalnie przedrożonego z ręki drugiej egzemplarza Ducha króla Leopolda, a zamiast tego kupię oryginał. Po lekturze przyszedł zachwyt… i recenzja, ale z tradycyjnie dla siebie niejasnych powodów dopiero niedawno postanowiłem sprawdzić, czy i inne książki Adama Hochschilda są tak wartościowe. I tak w me kończyny górne trafiło Pogrzebać kajdany.
Tag: adam hochschild
Swe perypetie związane z poszukiwaniami tej książki opisałem w poprzednim wpisie, więc nie będę się niepotrzebnie powtarzał. Po zakończeniu lektury mogę jednak stwierdzić, że nie dziwię się niedostępności ani też pozytywnym recenzjom. Nie żałuję też tego czasu poświęconego na łowy. Co więcej: uważam, że Ducha króla Leopolda powinien przeczytać każdy.
Co prawda zdanie „wszystko jest ze sobą połączone” natychmiast budzi skojarzenia z newage’owymi bzdurami z czwartego wymiaru, ale ostatnio intensywnie doświadczam łączliwości swych wpisów. Recenzja Dwóch panów z branży doprowadziła do wpisu o blurbach, a czytanie Ducha króla Leopolda zmotywowało mnie, by napisać niniejszy wpis o białych krukach. Dlaczego akurat ta książka? Sprawdźcie, ile egzemplarzy wydania papierowego uda Wam się znaleźć w księgarniach.