Są książki, które chodzą za czytelnikiem metaforycznie, ale zdarzają się i przypadki nękania fizycznego. Swego czasu wydawnictwo Rebis obdarzyło mnie egzemplarzem powieści Broda zalana krwią Daniela Galery, a kilka lat później na jednym ze szkolnych kiermaszów charytatywnych uwagę mą przykuła charakterystyczna kolorystyka okładek serii. Za pierwszym razem się nie zdecydowałem, rok później też nie, ale w końcu zimy ostatniej Kruczogranatowe skruszyło mur finansowego samoograniczania się.
Tag: bildungsroman Strona 1 z 2
Obcowanie z literaturą jest doskonałym sposobem otwierania się na innych, poznawanie ich perspektywy. Miewam co prawda wątpliwości względem tego, czy trafia ona do tych, którym takie olśnienie najbardziej jest potrzebne. Jednak i dla tych pozostałych ważne jest, by rzeczone dzieło broniło się samo w sobie. Ważne przesłanie w marnej powieści wydźwięku znacznego nie będzie miało. Czy zmierzam do stwierdzenia, że Przejście to przeciętna powieść? Nie, lecz do ideału zdecydowanie jej daleko.
Na tym prędko pędzącym ku zagładzie świecie jedną z niewielu pewnych rzeczy jest zmiana. Zmieniają się ludzie, przekształceniom ulegają miejsca, giną języki, znikają całe społeczności. Nawet geografia nie jest permanentna. Zmiany bywają bolesne i rzadko przyjmowane są lekko, łatwo i przyjemnie. Nie bez kozery w biznesowym świecie organizacyjnym jest osobna specjalizacja zwana zarządzaniem zmianą. Jezioro Bianci Bellovej traktuje o różnych sprawach, ale gdzieś w tle jest zmiana na skalach różnych.
Pożeraczowe skojarzenia dziwnymi ścieżkami stąpają. Przygotowując się napisania tego wpisu, natrafiłem na informację, że nazwa stanu Minnesota pochodzi od słowa „mnisota”. W języku Dakotów znaczy ono „woda, w której przegląda się niebo”, co z kolei bardzo szybko przywiodło mi na myśl dwa cytaty: sapkowskie niebo pomylone z odbiciem na powierzchni stawu i Jokera zapytanie o taniec z diabłem przy świetle księżyca. Z krainą 10 000 jezior nie mają one tak wiele wspólnego, ale z Historią wilków Emily Fridlund już tak. Tę nieoczywistą opowieść, nominowaną do nagrody Bookera, postaram się rozpracować poniżej.
Wydaje mi się, że wielu czytelników ma tę książkę. Taki tytuł, który już dawno postanowili przeczytać, ale z przeróżnych względów nie mogą się za niego zabrać. Bywa to opasła kniga, więc czas musi być odpowiedni. Bywa to powszechnie poważane dzieło, więc podchodzi się z pewną dozą ostrożności. Może ich być nawet wiele, ale przeważnie jest ta jedna, która się wyróżnia i mocniej kłuje czytelnicze sumienie. Dla mnie taką książką była Czarodziejska góra Tomasza Manna. Zawziąłem się na przeczytanie tak dawno temu, że nie pamiętam nawet powodu. Jednak dopiero teraz, za sprawą lokalnej biblioteki i niemal miesiąca czytania, mogę uznać to postanowienie za wypełnione, a Was uraczyć moimi przemyśleniami po lekturze.