Zbiegiem okoliczności ten tydzień stał się tygodniem stałych bywalców. Po tegorocznie silnym Żwikiewiczu nadszedł czas na od początku obecnego Przybyłka. Panów obu nie tylko częstość bywania na blogu mym, ale i niestandardowo podobna droga odkrycia. Przypadek starszego z panów autorów wspomniany jest we wstępie do poprzedniego wpisu, a o sięgnięciu po młodszego zadecydowała jego autoreklama na forum czasopisma CD-Action. Udzielałem się tam swego czasu aktywnie bardzo i książkowo (moderatorem nawet byłem), a Marcin Przybyłek zagościł tam na czas jakiś. Początkowo nieufnie podchodziłem do niemal nachalnego promowania własnych dzieł, lecz w końcu uległem i Granicę rzeczywistości nabyłem. Teraz zaś nadeszła pora na CEO Slayer.

CEO Slayer