Nawet osoby, które odwiedzają tego bloga od niedawna lub niezbyt regularnie, zauważyły mą skłonność do komentowania przeróżnych zawirowań wydawniczych, książkowych i blogowych. Czytelnicy o stażu dłuższym mogą pamiętać wpis ukazujący, jak to kiepskie recenzje były jednym z czynników pchających mnie w stronę samodzielnego blogowania. Gdy więc Jakub Ćwiek rozpisał się o książkowym marketingu oraz postrzeganiu pisarzy, to z ciekawością zacząłem śledzić dyskusję. Zwłaszcza, że moją negatywną motywację i obecne zamieszanie łączy „osoba” wydawcy.

By nabrać perspektywy. Źródło: NASA (http://eol.jsc.nasa.gov)