We wstępie do recenzji książki poświęconej mediom społecznościowym trudno uniknąć truizmów i innych frazesów. Uzależnienie, wszechobecność, kreacja, manipulacja… Haseł-wytrychów nie brakuje. Miast nich postawię więc na sznyt osobisty i przyznam, że staram się do tworów rzeczonych podchodzić ostrożnie i funkcjonalnie, ale nie unikam też ich nad wyraz ochoczo. W trybach chaosu Maxa Fishera sprawiło jednak, że mam ochotę puścić je z dymem.
Tag: non-fiction Strona 2 z 6
Jakże czasem okrutne poczucie humoru ma Historia (wielka litera zamierzona). Pierwsze wydanie reportażu Tomáša Forró ukazało się w Polsce 24 listopada 2021 roku, a trzy miesiące później Rosja rozpoczęła drugą inwazję na Ukrainę. Apartament w hotelu Wojna miał ukazać czy też przypomnieć konflikt, który wszedł w fazę poniekąd statyczną, a okazał się swoistym wstępem do tego trwającego aż do dziś.
Według wielu odbiorców kultury największym zarzutem, który można wytoczyć wobec dzieła kultury, jest bycie nudnym. Niech dany utwór będzie głupi, marny technicznie czy nawet wtórny, byle by nie był mdły. Justin Fenton postanowił opisać zdarzenia zdecydowanie nie nudne, a raczej bulwersujące czy wręcz wstrząsające. Niestety, Miasto jest nasze czyni niemało, by z tych dramatycznych faktów wyssać większość dramatyzmu. Po kolei jednak…
Literatura faktu ma to do siebie, że odsłania przed czytelnikiem wydarzenia czy też zjawiska znane mu słabo albo i wcale. Epidemia opiatów/opioidów była przeze mnie postrzegana jako kolejna wypaczenie tej pięknej, fascynującej katastrofy zwanej Stanami Zjednoczonymi. Wiele osób zapewne zetknęło się z nią jedynie nieświadomie w osobie pewnego zgryźliwego doktora uzależnionego od Vicodinu. Dreamland Sama Quinonesa to książka, która nie tylko dogłębnie ukazuje ten fenomen, ale i po raz kolejny każe wątpić w powodzenie rodzaju ludzkiego.
Ponad sześć lat temu stwierdziłem, że nie będę kopał się z koniem i szukał wtedy niemal niedostępnego lub horrendalnie przedrożonego z ręki drugiej egzemplarza Ducha króla Leopolda, a zamiast tego kupię oryginał. Po lekturze przyszedł zachwyt… i recenzja, ale z tradycyjnie dla siebie niejasnych powodów dopiero niedawno postanowiłem sprawdzić, czy i inne książki Adama Hochschilda są tak wartościowe. I tak w me kończyny górne trafiło Pogrzebać kajdany.