Każdy ma chyba takiego autora lub też autorkę, do którego dzieł recenzowania podchodzi z dużą dozą ostrożności. Ja co prawda nie miałem okazji jeszcze rozpisać się o żadnej z powieści Wiesława Myśliwskiego, ale dla mnie on jest właśnie takim autorem. Według mnie to najlepszy polski prozaik, a jego Traktat o łuskaniu fasoli był dla mnie pierwszym olśnieniem polskiej literatury współczesnej i pokazał mi, że i w nagradzanym, hołubionym nurcie głównym mogę znaleźć coś dla siebie. Dlaczego więc tak długo czekałem, by sięgnąć po Ucho Igielne? Chyba po prostu odwlekam wyczerpanie. Choć został mi jeszcze Pałac… i odczytania ponowne. Dość jednak przydługiego wstępu, pora na przydługie sedno.

ucho igielne okładka