Nie należę do wielkich fanów J.J. Abramsa, ale gdy tylko usłyszałem o S. wiedziałem, że nie spocznę póki nie dorwę jej w swoje ręce i nie pożrę żarłocznie. Względy finansowe i praktyczne przez długi czas utrudniały mi sprawę, ale w końcu w tym roku postanowiłem niecnie sprezentować sobie ten kąsek na urodziny. Nie pamiętam, kto mnie naprowadził na trop S., ale osobie tej należą się wielkie podziękowania. Jest to niepowtarzalna, absorbująca przygoda literacka.