Nawet w pożeraczowym życiu tak to bywa, że w czytelniczy dołek się wpada. Wyjazdy, rozjazdy, brak do pracy dojazdów, zmęczenie fizyczne i psychiczne, domowe nauczanie i inne perypetie weszły mi w czytelnictwo. Od szybkiego przeczytania Murderbotów nie poczyniłem niemal żadnych postępów z Lovercraftem, choć nie ma w tym winy samej literatury. W ramach terapii i zapełniania blogowej pustki, postanowiłem przedstawić Wam książki (w rozumieniu fizycznym), do których mam sentyment.