We wstępach do swych wpisów wspominałem już nie raz i nie dwa, że czasem dobór lektur dziwnymi kwestiami jest powodowany. Lat temu kilka w antykwariacie uwagę mą przyciągnęło nietypowa, srebrna obwoluta książki I nastał wiek błogi Jiřiego Marka. Wrażenia po lekturze pozytywne były, więc nieco później nabyłem także Zaginiony horyzont James Hiltona z tej samej serii (nieistniejącego już) wydawnictwa Śląsk. Czy i tym razem Pożeracz był ukontentowany po pożarciu? Sprawdźcie poniżej.
Tag: literatura amerykańska Strona 3 z 7
Część z was pewnie wie, że wydawnictwo Tor regularnie rozdaje za darmo elektroniczne wersje swoich książek. Na przykład: gdy wychodzi kolejny tom jakiegoś cyklu, przez tydzień można pobrać pierwszy tom – wystarczy zasubskrybować ich newsletter. Oczywiście, nie robią tego z dobroci serca, musi się im to opłacać ze względów marketingowo-promocyjnych, ale u nas póki co nikt się na nic takiego nie szarpnął. Odkładając zaś motywacje i interesy na bok, ja z tego korzystam i dzięki ich praktykom poznałem już kilka ciekawych książek. Kolejną z nich jest Gideon z Dziewiątego Tamysn Muir.
Gdy zbierałem myśli po lekturze tego zbioru, naszła mnie refleksja z opowiadaniami związana. Wydaje mi się mianowicie, że pandemiczny spadek mojej czytelniczej formy sprzyja obcowaniu z tą formą literacką. Ogólny niedobór czasu związany z pracą z domu, zmęczenie wieczorne i nawracający brak sił na skupienie na lekturze czynią krótkie teksty przyjaźniejszymi duszy. Natomiast wydawnictwo Pauza od pewnego czasu ułatwia mi po nie sięganie. Nawet jeśli wydźwięk umęczonemu wytchnienia nie przynosi, tak jak zbiór Trzymam wilka za uszy Laury van der Berg.
Na marginesach, obrzeżach każdego społeczeństwa napotkać można nieokreśloną (acz niemałą) liczbę osobliwych osobistości. Jeszcze nie wyrzuceni poza grupowy nawias, ale zdecydowanie oddaleni od centrum, przemykają gdzieś w cieniach i za rogami zwyczajnej codzienności. W pierwszej wydanej w Polsce powieści Otessy Moshfegh główna bohaterka sama skazała się na takie (nie)istnienie, natomiast Tęsknota za innym światem przygląda się tym, którzy takiego wyboru nie mieli lub błąkają się tam nieświadomie.
Nim bloga założyłem serie fantastyczne czytałem albo namiętnie, albo losowo. Ten pierwszy przypadek oznaczał pożeranie całości najszybciej jak się da: (wy)pożyczając kolejne tomy lub też wyczekując premiery tomów kolejnych. Druga forma oznaczała zaś lekturę od przypadku do przypadku. Założenie niniejszego przybytku sieciowego doprowadziło do osiągnięcia pewnej systematyczności. Otóż, staram się kolejne części lubianych cykli czytać w odstępach regularnych, najczęściej rocznych. Jednak w przypadku pobocznej serii malazańskiej są to lata dwa, co oznacza porę na Blood and Bone.