"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Dynamicznie cyniczny duet, czyli „Gideon z Dziewiątego” Tamysn Muir

Część z was pewnie wie, że wydawnictwo Tor regularnie rozdaje za darmo elektroniczne wersje swoich książek. Na przykład: gdy wychodzi kolejny tom jakiegoś cyklu, przez tydzień można pobrać pierwszy tom – wystarczy zasubskrybować ich newsletter. Oczywiście, nie robią tego z dobroci serca, musi się im to opłacać ze względów marketingowo-promocyjnych, ale u nas póki co nikt się na nic takiego nie szarpnął. Odkładając zaś motywacje i interesy na bok, ja z tego korzystam i dzięki ich praktykom poznałem już kilka ciekawych książek. Kolejną z nich jest Gideon z Dziewiątego Tamysn Muir.

gideon the ninth okładka

Imperator opiera swoją siłę na nekromantach. Długie wojny i inne perypetie doprowadziły jednak do niedoborów na tym polu. Dlatego też organizuje próbę dla magów śmierci wybranych przez dziewięć domów. Te osoby, które wyjdą z niej zwycięsko, zostaną Lictorami: wybrańcami, elitarną gwardią dysponującą wielką mocą. Jednak do rzeczonego wyzwania przystąpić można jedynie z rycerzem, pierwszym z kawalerów domu. Jako że tytularny szermierz umiejętnościami dysponuje głównie symbolicznymi, Harrow będzie musiała zawrzeć układ z Gideon. Bardzo trudna przeszłość i lata wzajemnej nienawiści nie ułatwiają paktowania.

Chcąc pisać o Gideon z Dziewiątego w sposób choć nieco zorganizowany, na początku warto wspomnieć o tym, że jest to amalgamat zróżnicowanych motywów i więcej niż jednego gatunku. Pod tym drugim względem w tle pozornie najwięcej jest science fiction: odległa przyszłość, podróże między planetami, potężne imperium kosmiczne. Jednak dedukcyjną drogą podążając, czytelnik napotka niemało elementów kojarzonych zdecydowanie z fantasy: nekromanci i rycerze, honorowe pojedynki, magiczne zdolności, kościane golemy i tym podobne. Jeśli zaś spojrzeć na główny wątek fabularny, to w fantastycznym sosie została tu odbiorcom podana niezgorsza zagwozdka w stylu powieści kryminalnych i zamkniętych pokoi. Gdy do tego dodać popkulturowe nawiązania, bezczelnie pyskatą fechmistrzynię zestawioną z lodowato beznamietną (do czasu… ) nekromantką, to otrzymamy niemal pełny obraz misz-maszu. Jedynym minusem tej mozaiki, jest nieco zbyt po macoszemu potraktowane przedstawianie wykreowanego świata – niby wiadomo, że jest jakiś Imperator, jakieś martwe światy, ale Tamysn Muir zdecydowanie poskąpiła informacji z zakresu „co, jak i dlaczego”.

gideon the ninth okładka

Srogi sztych, n’est pas?

Gideon z Dziewiątego początkowo zyskał internetową (nie)sławę za sprawą pozornie nieco nazbyt treściowo bogatego blurba autorstwa Charlesa Strossa: Lesbian necromancers explore a haunted gothic palace in space . Osoby chętnie kliknąć sobie zamazany tekst mogą, ale dla tych spoileronielubnych napisać mogę, że pojawiający się w powieści wątek romantyczny sygnalizowany jest niemal od początku. Bardzo szybko widać, że więź łącząca dwie główne bohaterki zdecydowanie podpada pod kategorię „kto się czubi ten się lubi”Mimo tej oczywistości wewnętrzne monologi Gideon i z poczuciem humoru napisane dialogi sprawiają, że trudno z czasem nie poczuć do tej delikatnie opacznej pary sympatii. Jeśli zaś ta się pojawia, to i ich relacja postrzegana będzie pozytywnie, a finał (o którym w akapicie następnym) tym skuteczniej emocje wywoła. Wspomniane fragmenty komiczne mogą dla niektórych czasem wpadać w rejony nazbyt internetowo-memiczne, lecz i tak całościowo do kreacji pierwszej rycerki Dziewiątego Domu pasują. Całkiem nieźle (pompatycznie, prześmiewczo, lekkodusznie itd.) wypadają też postaci z planu drugiego.

Wszystko to zaś splata się w całość angażującą czytelnika całość za sprawą wspomnianej wcześniej intrygi. Zawiązanie fabuły i wkroczenie na właściwe ścieżki zajmuje nieco zbyt dużo czasu, ale gdy już to następuje, akcja (do której opisywania Muir dryg zdecydowanie posiada) rozkręca się wartko, a trup ściele… może nie od razu gęsto, ale dość prędko. Plus wydłużonego wstępu jest lepsze poznanie głównego duetu, lecz szkoda, że przy okazji autorka nie pokusiła się o nieco więcej szczegółów dotyczących stworzonej przez siebie wizji przyszłości. Odpowiednio przeplatane momenty przyspieszenia oraz spokoju intrygę rozplatającego prowadzą do satysfakcjonującego finału. By nie zdradzać zbyt wiele: zaskoczeń w nim nie brakuje, a niejedno serce (czytelnicze i nie tylko) rozpęknięte na pół będzie. W dodatku zakończenie to mocno sugeruje, że w tomie następnym wiedza o nekromantycznym świecie kosmicznym zostanie znacznie rozbudowana.

tamsyn muir

Gdy tak zebrać wszystkie powyższe wynurzenia i dodać do tego ducha poniższego cytatu, Gideon z Dziewiątego uznać należy za udaną lekturę. Powieść Tamsyn Muir udanie łączy gatunki i splata je w angażującą intrygę. Jeśli zaś zajrzycie w odmęty strasznego miejsca zwanego internetem, to możecie też odkryć, że protagonistyczna para doczekała przebogatego zbioru fandomowych ilustracji, interpretacji i strach pisać czego jeszcze. Nie ukrywam, że i mą sympatię zdobywa. Harrow z Dziewiątego na pewno kiedyś tu zagości.

Her adept said: „I’ll keep it off you. Nav, show them what the Ninth House does.”
Gideon lifted her sword. The construct worked itself free of its last confines of masonry and rotten wood and heaved before them, flexing itself like a butterfly.
„We do bones, motherfucker,” she said.

Poprzedni

Kobiece wyobcowanie, czyli „Trzymam wilka za uszy” Laury van den Berg

Następne

Równia (nie aż tak mocno) pochyła, czyli książkowo-blogowe podsumowanie roku 2021

8 komentarzy

  1. „u nas póki co nikt się na nic takiego nie szarpnął”
    I tu się mylisz, bo jakieś dwa lata temu Insignis wypuścił za darmo pierwszy tom cyklu dr Castella z okazji primery któregoś kolejnego 😛

    U nas „Gideon” zapowiedział jeszcze w zeszłym roku Papierowy Księżyc i szczerze mówiąc, teraz boję się o te wszystkie nawiązania popkulturowe. XD Ale w sumie to zapowiedzieli tylko, że kupili prawa, więc kiedy wyjdzie nie ma co nawet przewidywać.

  2. Dracia

    Hej, tu Dracia, może pamiętasz z forum CDA. Samą Gideon przeczytałam rok temu i zakochałam się w całej serii, każdą część mam raz przeczytaną i raz przesłuchaną (co warto zrobić bo ilość foreshadowing jest DUŻA). Ostrzegam tylko, że Harrow the Ninth jest mocno inną książką, ale według mnie dużo lepszą.

    • pozeracz

      Pamiętam, zdecydowanie pamiętam. I mile pamiętam do tego.

      Harrow zaczynam na dniach. Ostatnio na czytniku siedział Sanderson, ale ukończon został i teraz Muri przejmie obowiązki etatowej lektury na boku (choć na pewno będzie je pełnić zdecydowanie krócej).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén