"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Pustki, czyli „Beverly” Nicka Drnaso

Ogólnikowo rzecz ujmując, doświadczenia życiowe podzielić można na uniwersalne oraz – z braku lepszego określenia – chronogeograficznie specyficzne. Do tych pierwszych zaliczyć można na przykład nastoletnie zauroczenia czy też poczucie zagubienia, odosobnienia w nowoczesnym świecie. Natomiast do tych drugich dorastanie w Polsce lat 90-tych czy też dzieciństwo ery TikToka i tym podobnych. Literatura ma w sobie ten urok, że potrafi zacierać granice pomiędzy uniwersalnym a indywidualnym, ale czasem takie zacieranie potrafi zamazać zbyt wiele. Sprawdźmy, jak z tą zagwozdką poradziła sobie Beverly Nicka Drnaso.

drnaso beverly okladka

Rodzinny wyjazd z wysoce niedostosowanym społecznie bratem. Marna praca zarobkowa w grupie zblazowanych nastolatków połączona z koniecznością unikania zwichrowanego miłośnika teorii spiskowych. Domówka ze znajomymi z liceum, która jest tak żałosna jak większość takich imprez po latach. Niespełnione marzenia ślęczącej przez telewizorem matki o tym, by jej głos miał znaczenie dla twórców ulubionego programu.

Powyższe streszczenie zawiera jedynie ogólniki, ale daje całkiem niezły przegląd ogólnej atmosfery czy też motywów dzieła Drnaso. Beverly jest bowiem w dużej mierze opowieścią (czy też w zasadzie ich zbiorem) o emocjonalnej pustce i pozorach normalności podmiejskiego życia w USA. Wszystkie historie z wierzchu są obyczajowymi wycinkami z… niczego wyjątkowego. Są to fragmenty codzienności, które nie wyróżniałaby się (nie ma tu żadnych nagłych zwrotów, skoków napięcia czy też nawet autotematycznych zabaw), gdyby nie drobne odstępstwa, swoiste pęknięcia w tej zwyczajności, które pokazują, co kryje się pod tą fasadą. Zresztą to właśnie to, co skrywane, bywa jednocześnie elementem wyzwalającym.

beverly drnaso

Szybko okazuje się bowiem, że normalność jest pozorna, a pęknięcia sięgają głęboko i do nie tak powolnego rozpadu prowadzą. Rasizm, skłonność do przemocy czy inne skrywane napięcia szybko wykorzystują te wyrwy, by rozlać się po powierzchni codzienności. Czasem prowadzi to do kryzysu, dezintegracji osobowościowej fasady, ale znacznie częściej efektem jest cisza, nieudana próba zachowania twarzy lub też fizycznie niemal przez czytelnika odczuwana niezręczność (gdybym miał lat nieco mniej, zaryzykowałbym wręcz krindżem). W Beverly nikomu poza niebezpiecznymi, poza wyrzutkami nie zależy na zmianie, na rewolucjach – interesuje ich powrót do status quo, do codziennej powtarzalności, do pogoni za małymi mrzonkami. Pustki w swoich wnętrzach wypełniają bowiem takimi dążeniami i nawykami. Wszystko to jest bardzo amerykańskie (także sytuacyjnie), ale jednocześnie łatwo przekładalne na doświadczenia uniwersalne.

W Beverly ta pustka jest też widoczna i odczuwalna w warstwie graficznej, które poświęcę teraz kilka amatorskich zdań. Na pierwszy rzut oka widoczna jest prostota stylu Drnaso — od postaci po tła (tym nie brak szczegółów, ale technicznie są nieskomplikowane), od kolorów po brak cieniowania. W jednym z wywiadów rysownik powiedział, że zaczynał od ręcznego wypełniania markerami, ale potem wykorzystał próbkowanie w Photoshopie. Nie oznacza to wszystko jednak, że była to praca na szybko — tworzenie całości zajęło mu cztery lata. Ta niezmienna jednolitość kolorów w połączeniu ze sterylnością niektórych paneli (zwłaszcza tych „krajobrazowych”) metaforycznie podkreśla pustkę skrywaną pod maską pozorów. Ten specyficzny sznyt sprawia też, że tekst przyciąga uwagę dużo mocniej niż przypadku bardziej efektownych wizualnie tworów.

drnaso beverly

Beverly to jeden z tych komiksów, które można podsunąć miłośnikom literatury z wyższością spoglądającym na tę formę twórczości. Mam nadzieję, że osób odwiedzającym bloga mego nie trzeba do tego medium przekonywać i powyższy tekst wystarczy za rekomendację bez dodatkowych tłumaczeń. Nick Drnaso stworzył bowiem opowieści balansujące na granicy zwyczajności, niepokoju i egzystencjalnej pustki. Ja czytałem co prawda po angielsku, ale tłumaczył na polski Krzysztof Cieślik, więc można się spodziewać solidnej roboty.


Beverly zamilczała wymownie i tu:

Jestem sam, przepełnia mnie straszliwa pustka, tęsknota i lęk. Cały pokój wypełniają moje myśli. Nic poza mną i moimi myślami, moimi lękami. Mógłbym wyobrazić sobie najbardziej niestworzone historie, mógłbym tańczyć, pluć, stroić miny, przeklinać, zawodzić – nikt by się o tym nie dowiedział, nikt nie usłyszałby tego […] Każda sekunda przytłacza się jak góra. Toniesz w niej. Pustynie, morza, jeziora, oceany. Zegar wybija godziny jak rzeźnicki topór. Nicość. Świat. Ja i nie ja.
[Henry Miller, Zwrotnik Raka]

Poprzedni

Dochodzenie alternatywne, czyli „Cham z kulą w głowie” Ziemowita Szczerka

Następne

Zostać Bambasem, czyli „Śmierć pięknych saren” Oty Pavla

4 komentarze

  1. Luiza

    Ja to jednak najbardziej lubię dopracowane rysunki w komiksach 😉
    Takie schematyczne, szorstkie, kanciaste, wiem, że korespondują z treścią, no ale…

    • pozeracz

      Czepiłbym się słowa „dopracowane”, bo z rozmowami z autorem wynika, że pracuje nad nimi długo i ta forma zdecydowanie przemyślanym wyborem jest. Ale tak ogólnie to rozumiem, o co chodzi. Też wolę nieco bardziej efektowne, ale w gruncie rzeczy i tak styl mi nie wadzi.

  2. Ech, ja z żalem przyznaję, że po komiks czy powieść graficzną sięgam od wielkiego dzwonu. Z jednej strony poraża trochę cena poszczególnych tytułów (wyznaczam sobie budżet miesięczny na literaturę i trochę żal przeznaczyć go w całości na 1 pozycję, jak przy dobrych wiatrach można kupić kilka ebooków czy książek papierowych), z drugiej, jeżeli chodzi o dostępność w bibliotekach, to z tym jest raczej kiepsko (przynajmniej w moich okolicznych bibliotekach).

    • pozeracz

      W mojej lokalnej bibliotece komiks to raczej różne wariacje młodzieżowe – Kaczory Donaldy i Sknerusy, trochę Marvela, Kajko i Kokosz, może Asteriks. A co do cen – ja skorzystałem firmowych niespodzianek punktowych, które można przełożyć na zakupy na Amazonie. Takie po części „wirtualne” środki łatwiej mi tak wydać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén